Postęp w leczeniu raka piersi jest ogromny i przekłada się na realne leczenie. W Polsce brakuje jednak specjalistów onkologii klinicznej i łatwego dostępu do najnowocześniejszych terapii.
Ewolucja leczenia
Za jeden z największych przełomów ostatnich lat w leczeniu raka piersi uznałabym indywidualizację terapii onkologicznych. Ogromnym postępem jest też odejście od rutynowych amputacji piersi – obecnie w wiodących ośrodkach zdecydowana większość chorych leczona jest z zachowaniem piersi lub – jeśli amputacja była konieczna – z rekonstrukcją piersi. Zmniejsza się też ingerencja chirurgiczna w zakresie węzłów chłonnych – kiedyś rutynowo usuwano wszystkie, co przekładało się na wysokie ryzyko obrzęku chłonnego, który jest powikłaniem de facto na całe życie i bardzo uciążliwym. Zmienia się także radioterapia, stając się metodą coraz bardziej precyzyjną – wskutek tego minimalizujemy ryzyko uszkodzenia zdrowych narządów podczas leczenia. Powoli również ograniczają się wskazania do radioterapii, ponieważ leczenie systemowe staje się bardziej skuteczne, co przekłada się na mniejsze ryzyko nawrotu. A jeśli ryzyko to jest bardzo niskie, z pewnych metod możemy obecnie rezygnować. Ogromnym postępem jest więc i to, że możemy robić mniej, a wyniki leczenia mogą być nadal bardzo dobre, zaś jakość życia jest zdecydowanie lepsza, gdyż mniej jest powikłań leczenia.
Dostęp do nowych terapii wymaga poprawy
Postęp w leczeniu nowotworów piersi najszybciej pojawił się w odniesieniu do raka piersi HER2+ – dzięki zastosowaniu leków celowanych nowotwór ten stał się jednym z najlepiej rokujących, choć wcześniej był jednym z rokujących najgorzej. Duży postęp jest też w nowotworach luminalnych, czyli hormonozależnych. W rakach potrójnie ujemnych również obserwujemy postęp leczenia, choć nie tak duży. Z kolei w raku powstającym w wyniku mutacji w genach BRCA są już leki, które wykorzystują mechanizm molekularny związany z brakiem białka kodowanego przez geny BRCA1, BRCA2. W Polsce dostęp do leków mamy obecnie nawet lepszy niż w innych, nieraz bogatszych krajach. Praktycznie wszystko, co może przekładać się na poprawę wyników leczenia, jest już u nas dostępne, m.in. dzięki październikowej aktualizacji listy leków refundowanych. Problemem jest to, że dostęp do kosztownych terapii możliwy jest w naszym kraju poprzez programy lekowe, co ogranicza takie leczenie jedynie do określonej liczby ośrodków – większych i bardziej „centralnych”; wiąże się też z dużą ilością biurokracji i pewnymi ograniczeniami formalnymi.
Chorzy mają też kłopot z szybkim dostępem do specjalistów onkologii klinicznej, gdyż jest ich w Polsce zaledwie nieco ponad tysiąc. Problem jest tym poważniejszy, że nowoczesne refundowane leki mogą być zlecane tylko przez specjalistów onkologii klinicznej lub – z pewnymi ograniczeniami – przez rezydentów tej specjalizacji. Wynika to m.in. z faktu, że nowe preparaty są coraz bardziej wymagające pod względem zarządzania działaniami niepożądanymi i nadzoru nieraz długotrwałego leczenia. Ponieważ leczenie staje się bardzo skomplikowane, jestem wielką propagatorką idei pielęgniarek senologicznych, które są przewodnikami chorych onkologicznie po procesie leczenia, a także koordynatorkami terapii medycznych i mogą odciążyć lekarzy w części obowiązków.
Należy jeszcze wspomnieć, że zastosowanie precyzyjnie działających nowoczesnych leków wymaga w postępowaniu włączającym wykonania wielu, nieraz skomplikowanych i kosztownych, badań – chory musi spełniać ściśle określone kryteria, żeby leczenie konkretnym preparatem miało sens. A tu, niestety, nadal występują problemy z dostępnością i refundacją niektórych badań.
Leczenie wpisane w plan dnia
Podjęcie leczenia onkologicznego wytrąca z rutyny codzienności – na ile, to zależy od stopnia zaawansowania choroby i zastosowanego leczenia. Bardzo ważne jest w tym procesie odpowiednie wsparcie organizacyjne, ale też i psychologiczne, bo lecząc ciało, nie możemy zapominać o trosce o dobrostan psychiki. Choć niektóre osoby dzięki leczeniu ambulatoryjnemu lub w warunkach domowych mogą podczas terapii być aktywne zawodowo, np. wykonując lekkie prace, to u wielu chorych nie jest to możliwe – z powodu zaawansowania choroby czy obciążającego leczenia mogą one na wiele miesięcy stracić możliwość zarobkowania. U części chorych podczas leczenia mogą pojawić się problemy finansowe, które w skrajnych przypadkach mogą nawet prowadzić do zaprzestania leczenia. Staramy się pomagać również w tym obszarze – zapewniamy poradnictwo rehamanagera, czyli osoby, która zajmuje się organizacją pozamedycznych aspektów opieki – pomaga ona, na przykład, w występowaniu o zasiłki, w organizacji transportu na leczenie, uświadamia w temacie przysługujących pacjentom praw i form pomocy.